
14 gru Stanisław Ulam
Tę i inne niezwykłe historie genialnych Polaków znajdziecie również w książce dla dzieci „Jak zostać genialnym hultajem?”
Do kupienia TUTAJ
Na pierwszy rzut oka młody Staś Ulam nie różnił się od swoich rówieśników. Lubił rozrabiać, robić dowcipy i czytać powieści przygodowe. Ale w międzyczasie, w jego głowie zbierała się matematyczna masa krytyczna. Rodzice chcieli, aby zdobył jakiś praktyczny zawód, ale nie udało im się. Nawet po rozpoczęciu wymarzonych studiów w słynnym Lwowskim Uniwersytecie Matematycznym Stanisław nie przepadał za dyscypliną. Na szczęście trafił na nieszablonowe grono profesorskie, dla którego wiedza była ważniejsza niż formalności. Tak znalazł swoje stałe miejsce przy stoliku w legendarnej kawiarni Szkockiej. Tam, w kłębach papierosowego dymu, najtęższe umysły Europy wymyślały
i rozwiązywały problemy matematyczne. Mimo, że znacznie młodszy, Ulam nie ustępował im inteligencją. Nowe teorie tak go pochłonęły, że zapomniał zdawać egzaminy… przez dwa lata! Na szczęście zapomnieli o tym także jego profesorowie. Niedługo potem Stanisław wyruszył na podbój świata. Zagraniczne podróże przerwał jednak wybuch Drugiej Wojny Światowej. Młody naukowiec znalazł się w trudnej sytuacji – z dala od domu, bez stałego zajęcia, ale za to z silną potrzebą walki z hitlerowcami. Pewnego dnia, jeden z jego dawnych znajomych zaprosił go na spotkanie. Ku zaskoczeniu Ulama rozmowie przyglądało się dwóch milczących panów o posturze czołgów. Okazało się,
że to agenci sił specjalnych, a Stanisław ma szansę dołączyć do zespołu pracującego nad bombą atomową. Tak zaczęła się jego wieloletnia przygoda w tajnej bazie w
Los Alamos w gronie najwybitniejszych naukowców z całego świata. Wybuch bomby atomowej przyczynił się do zakończenia wojny, jednak nie zakończył zbrojeniowego wyścigu mocarstw. Kiedy Rosjanie zbudowali swoją bombę atomową i zagrozili światu jej użyciem, władze USA postanowiły stworzyć jeszcze potężniejsze narzędzie – bombę termojądrową. Ale prace nad jej konstrukcją utknęły w martwym punkcie. Dopiero Ulam udowodnił, że koncepcja jego kolegów jest błędna i przedstawił własną.
W dodatku on i jego zespół wykonał obliczenia na papierze szybciej niż druga grupa naukowców na komputerze i musiał czekać, aż maszyna potwierdzi ich wyniki.
W końcu zdecydowano o wykorzystaniu pomysłu Stanisława, choć był dość nietypowy. Nasz bohater zaproponował bowiem, żeby jako zapalnika użyć… bomby atomowej. Ulam dosłownie promieniował matematycznymi zdolnościami. Dobrze, że ten superbohater był po właściwej stronie.